Autor: Spencer Quinn.
Tytuł: ” Po dobrej stronie”
Wydawnictwo: Insignis.
Jadąc do Afganistanu, LeAnne Hogan była doświadczonym żołnierzem i miała za sobą wiele udanych misji. Wraca okaleczona- zarówno fizycznie jak i psychicznie. Straciła oko, połowę jej twarzy pokrywają głębokie blizny, z trudem przypomina sobie szczegóły pechowej operacji wojskowej, w której niemal zginęła. Jest zagubiona i podejrzewa, że wszystko, co się stało, to jej wina – choć nikt nie chce jej powiedzieć tego wprost.
Załamana kolejnym tragicznym wydarzeniem- nagłą śmiercią Marci, przyjaciółki, z którą dzieliła szpitalny pokój- wyrusza w podróż po kraju. Wspomina przeszłość i czuje, że dla nij nie ma już żadnej przyszłości. Świat widziany dziś jednym okiem, wydaje się miejscem obcym i groźnym. Kiedy w końcu LeAnne przyjeżdża do małego, tonącego w deszczu miasteczka w stanie Waszyngton, w którym wychowała się Marci, dokonuje niepokojącego odkrycia.
Tymczasem pewien bezpański pies – wielkie, silne stworzenie o czarnej sierści i zagadkowym spojrzeniu- o którym można powiedzieć wszystko, ale nie to, że jest słodkim psiakiem, wybiera ją na swoją opiekunkę. LeAnne zostaje wciągnięta w historię równie niebezpieczną, co jej ostatnia misja w Afganistanie.
Wstrząsająca emocjonalnie, napisana z niezwykłym wyczuciem i realizmem opowieść o silnej kobiecie, która przeżyła piekło lecz próbuje pozbierać się do kupy.
Historia przepełniona przede wszystkim emocjami, która pozostaje w pamięci na długo. Czytając ją, przeżywamy wszystko wraz z bohaterką. Nie jest to łatwa lektura. Śmiem twierdzić, że jest ona dość ciężka ale warta uwagi. Są książki, które wstrząsają, ta z kolei dotyka wszystkich tych miejsc, które są dla nas wrażliwe i do których nie często sięgamy. Strata, ból, strach, niesprawiedliwość, poczucie winy. Te wszystkie emocje możemy znaleźć w tej książce. Co nie znaczy, że nie ma w niej światełka w tunelu. Promyka nadziej, który mimo tych wszystkich okropieństw, przebija się i lśni.
Jedna z lepszych powieści, jakie ostatnio przeczytałam. Budzi tak wiele skrajnych emocji, że naprawdę warto poświęcić jej trochę czasu.
Z czytelniczym adieu,
Meg.