Autor: Soren Sveistrup
Tytuł: „Kasztanowy Ludzik”
Liczba stron: 557
Wydawnictwo: W.A.B
„Psychopata terroryzuje Kopenhagę – krwawo morduje swe ofiary, a na miejscach zbrodni pozostawia ręcznie zrobione kasztanowe ludziki.
Policja szybko odkrywa, że ślady w tajemniczy sposób prowadzą do dziewczynki, która została uznana za martwą – chodzi o porwaną rok wcześniej córkę minister spraw społecznych. Do jej zabicia przyznał się pewien mężczyzna, a sprawę uznano za wyjaśnioną.
Tragiczny zbieg okoliczności czy też te dwie sprawy faktycznie łączy coś mrocznego? Kim jest tajemniczy morderca? By ocalić niewinnych, detektywi muszą połączyć siły i toczyć walkę z czasem. Ponieważ szaleniec ma misję, która jeszcze się nie skończyła… Nikt nie jest bezpieczny!” – opis od wydawcy.
Jestem wielką fanką thrillerów. Lubię intrygi, niewyjaśnione zbrodnie, trzymające w napięciu zwroty akcji. Zarówno w kinie czy na małym ekranie, oczekuję adrenaliny, wciągnięcia mnie przez bohaterów czy to fabułę w historię do tego stopnia, że nie będę w stanie się oderwać.
Gdy dowiedziałam się o premierze „Kasztanowego Ludzika”, przeczytałam opis plus obejrzałam z ciekawości serial, którego twórca postanowił napisać ten thriller, doszłam do wniosku, że będzie to świetna historia.
I tak było. Bo główny wątek tajemniczego morderstwa, niewyjaśnionych spraw z przeszłości i wycofanego bohatera, sprawiają, że tę książę pochłania się strona po stronie. Jednak nie wszystko jest w niej idealne. W wielu miejscach, akcja jest nudna i przeciągana. Ta historia miałaby o wiele większy potencjał, gdyby napisano ją w trzystu a nie w ponad pięciuset stronach. W pewnym sensie rozumiem, skąd się bierze ten styl. Bardzo wielu skandynawskich autorów pisze właśnie w taki trochę obyczajowo-czasem psychologicznym stylu, co sprawia, że akcja zwalnia i czytelnik może się po prostu znudzić. Różnego rodzaju przeskoki w fabule też nie nadają płynności historii i czasem trzeba się zastanowić o co chodzi.
Ogólnie, książka jest dobra. Historia ma potencjał, ma silny kręgosłup, ciekawego głównego bohatera, wątki kryminalne i tajemnice do rozwikłania. Ale mi zabrakło takiego finału, który by mnie wbił w fotel, jakiejś większej dynamiki w całej historii. Moje oczekiwania były bardzo wysokie, co do tej pozycji a dostałam mocnego przeciętniaka, dobrego na długie, jesienne wieczory. Trochę szkoda.
Z czytelniczym adieu,
Meg.