
Autor: Neil DeGrasse Tyson.
Tytuł: „Listy od astrofizyka”
Liczba stron: 366
Wydawnictwo: Insignis.
„Do Tysona przychodzą co roku tysiące listów: piszą do niego inni naukowcy, więźniowie, pastorzy, dzieci, studenci, wyznawcy teorii spiskowych… Astrofizyk w odpowiedziach na ich pytania, wątpliwości i zarzuty mierzy się z całym mnóstwem rozmaitych zagadnień dotyczących nauki, wiary, filozofii, życia i, oczywiście, Plutona. Teraz w swojej najbardziej osobistej jak dotąd książce ujawnia część tej korespondencji. Wymiana zdań z piszącymi do niego – zwięzła, pełna pasji i często zabawna – to niezwykle wciągająca i pouczająca lektura.”
Książki Neila de Grasse Tysona są dla mnie trochę jak czekolada. Uwielbiam je czytać i się nimi delektować, bo sprawiają, że mój humor podnosi się o sto procent. Mimo, że pisze często o dość skomplikowanych rzeczach, a ci, którzy kompletnie nie interesują się astrofizyką, kosmosem czy ogólnie nauką, mogą stwierdzić, że to jakaś czarna magia i nawet się za to nie wezmą. Jednak Neil ma wyjątkowy dar do przekazywania trudnych rzeczy w bardzo prosty i klarowny sposób. Dlatego za każdym razem, gdy widzę nową publikację od tego autora to muszę ją koniecznie przeczytać.
Tym razem, Neil odpowiada na listy swoich fanów, czytelników, kolegów po fachu i osób, które szukają odpowiedzi na fundamentalne pytania odnośnie gwiazd i planet. Nie raz jest to bardzo zabawna lektura, gdyż pytania, jakie ludzie stawiają w swoich listach są naprawdę śmieszne.
Jeśli szukacie fajnego prezentu dla osoby lubiącej tematy fizyki i astronimii, to na pewno ta książka będzie idealna.
Z czytelniczym adieu,
Meg.