
Autor: Marta Kisiel
Tytuł: „Dywan z wkładką”
Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron: 330.
” Tereska Trawna ma problem. A nawet kilka problemów. Kiedy remont felernej kuchni kończy się kupnem domu na wsi, Tereska usiłuje nie tracić panowania nad charakterem u czerpać radość z nieoczekiwanych zmian w swoim życiu. I nawet jej się udaje – a przynajmniej do czasu, kiedy jogging z teściową kończy się odkryciem dywanu z wkładką w postaci bardzo martwego sąsiada. Wszystko zdaje się wskazywać na to, że za trupa odpowiada Andrzej Trawny, dobroć wcielona i osobisty małżonek Tereski. Synowa i teściowa zwierają szyki, by ukryć zwłoki i czym prędzej odnaleźć prawdziwego mordercę. Tymczasem odcięte od Internetu dzieci Trawnych zaczynają podejrzewać, że matka z babcią próbują wykończyć tatusia…”
Dawno nie chichrałam się tak głośno, czytając jakąkolwiek książkę. Bohaterowie są po prostu prze-genialni. Tereska to mój spirit animal w niektórych momentach. Choć ja sama nie mam rodziny, ale znając moje dziwne szczęście, pewnie bym była w podobnej sytuacji, co Tereska. Nie tylko świetnie się bawiłam, podczas czytania perypetii pani Trawnej i jej rodziny ale też muszę przyznać, że autorka miała bardzo ciekawy pomysł na wprowadzenie wątku kryminalnego. I wynik śledztwa wcale nie jest tak oczywisty, jak można by przypuszczać. Nie mogłam odłożyć tej książki, dopóki nie dowiedziałam się, jak doszło do zbrodni i przede wszystkim, jak z tego całego ambarasu wybrnęła Tereska i jej teściowa.
Polecam gorąco na sobotni wieczór! Świetny humor, fajna intryga i trzymająca w napięciu akcja.
Z czytelniczym adieu,
Meg.